niedziela, 29 września 2013

Tyler

Rozmawialiśmy z Vanessą o tych wszystkich sprawach związanych z Obozem, bogami i mitologią. Rozśmieszyła mnie myląc mojego ojca z Hermesem, ale rozumiałem ją , sam byłem zdezorientowany kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem. Pamiętam to jak dziś, miałem wtedy niecałe 12 lat, mojego ojca znowu nie było, wyjechał do Argentyny. Pamiętam, że jechaliśmy z mamą do babci, która mieszka jakieś 200 km od nas. Mniej więcej w połowie drogi zepsuł nam się samochód, mama chciała wezwać pomoc drogową, już rozmawiała przez telefon kiedy ja nie wiadomo czemu podszedłem do maski z przodu, otworzyłem ją i ujrzałem silnik naszego nowego samochodu. Obejrzałem się co może być nie tak i odkryłem, że pompa paliwowa nie wyrabia i silnik dostaje za mało paliwa. Nie wiedziałem co robię, moje ręce same "chodziły" pracowały jak mali robotnicy. Nawet się nie obejrzałem a samochód działał, moja mama patrzyła na mnie z niedowierzaniem, zakończyła rozmowę, kazała mi wejść do auta i odjechaliśmy, potem przez cały wyjazd myślałem o tym incydencie. Dowiedziałem się kiedy na moich 12 urodzinach (które odprawialiśmy razem z Jackiem) pojawił się mój ojciec. Wszedł pod postacią mojego ojczyma i poprosił mnie i Jacka na stronę, wziął nas przed lokal i przemienił się w Hefajstosa. Oczywiście na początku nie chcieliśmy mu uwierzyć ale po pewnym czasie zaczęliśmy ufać mojemu ojcu. Po chwili podeszła do nas mama, w jej oczach nie było ani krzty zdziwienia, po prostu podeszła do Hefajstosa i spytała:
- To już ?
- Tak, muszą pojechać na Obóz, inaczej będą w niebezpieczeństwie. Zabrać ich teraz ?
- Nie, co ludzi sobie pomyślą, wyszliście we trójkę i oni znikną, pomyśl jak ludzie by na to patrzyli.
- No tak, masz rację. Daj mi znać kiedy będą gotowi, zabiorę ich wtedy.
Z tymi słowami Hefajstos się rozpłynął, kilka dni później byliśmy z Jackiem spakowani i gotowi do drogi. Mama jakoś powiadomiła ojca i teleportowaliśmy się do Obozu Herosów. Tak zaczęła się moja przygoda z bogami.
    Dobra wróćmy do tego jak rozmawiałem z Nessą, w pewnym momencie chwyciłem jej ręce pod stołem, ona odwzajemniła mój uchwyt. Po chwili do kawiarni wszedł jakiś facet, Nessa spojrzała na niego i od razu puściła moje ręce, nie ukrywam zabolało mnie to. Nie mogłem się na tym za długo skupić bo w pewnym momencie Hoppe krzyknęła coś na Jacka, zabrała Nessę i wyszły z kawiarni. Zdążyłem jeszcze tylko powiedzieć jej, że do niej zadzwonię, zanim wybiegły.
- Coś ty jej powiedział człowieku, że ona tak wybiegła jak oparzona ?- zapytał Jacka kiedy już wyszliśmy z kawiarni.
- Nic, po prostu powiedziałem jej prawdę, ona się przestraszyła i nie wytrzymała. Nie chciałem tego, wiesz że bardzo ją lubię.
- No tak, dobra nic się nie stało, choć stary idziemy do mnie.
- Dobra - i poszliśmy, rozmawialiśmy o ty co się dziś wydarzyło i o tym, że za niedługo będzie ten koncert. Mieliśmy iść na niego z Jackiem, nagle okazało się że Hoppe i Nessa też idą. Doszliśmy do mojego mieszkania i weszliśmy.
- Cześć mamo ! - krzyknąłem.
- Dzień dobry pani Berns ! - krzyknął Jack.
- Dzień dobry chłopcy - powiedziała moja mama podchodząc do nas, uściskała mnie i Jacka, nie było w tym nic dziwnego, znałem Jacka już tak długo, że to normalne.
- Jak wam poszła randka ?
- Maaaaamo, to nie byłą randka. Spotkaliśmy się z nimi żeby im wyjaśnić kim jesteśmy.
- Ale jak to, powiedzieliście im o wszystkim?! - moja mama byłą przerażona.
- Tak, mamo, ale Nessa widzi przez Mgłę, rozumiesz to? A jej przyjaciółka Hoppe jest półbogiem.
- Skąd możecie to wiedzieć, że jest półbogiem.
- Bo Nessa nie widział Lwa Nemejskiego, on ma moc i może się ukryć, tylko półbóg go zobaczy.
- Jakiego Lwa Nemejskiego? Kiedy on was zaatakował, czemu ja znowu nic nie wiem?!
- Mamo spokojnie, nic się nam nie stało. Musimy iść do mnie, musimy o czymś pogadać.
- No dobrze, dobrze, idźcie nie będę wam przeszkadzać.
Poszliśmy do mojego pokoju, ogarnęliśmy się, siedliśmy na łóżku i zaczęliśmy grać na konsoli.
W pewnym momencie przypomniałem sobie że miałem do niej zadzwonić.
- Sorry Jack ja muszę zadzwonić do Vanessy.
- Dobra idź.
 Wziąłem swój telefon i wybrałem numer od Nessy, który ona z resztą mi dała.
Chwilę czekałem aż sygnał się pojawi, ale w końcu odebrała.
- Halo?-pyta się 
- Vanessa?-odpowiadam.
- Ooo! hej, Tyler.
- Hej. Co z Hoppe?-pytam.
- Nie najlepiej. Miałam pomyśleć i do niej zadzwonić.-mówi znaczącym głosem.
- Taaa...no właśnie. Jest sprawa.
- Tak? O co chodzi?
- Jutro z samego rana wyjeżdżamy, a Wy musicie jechać z nami.
- C-co? Jutro? Nie da rady. Moja mama w życiu się na to nie zgodzi! Skąd wziąć kase na ten obóz? Nie ma mowy, nie wyrobie się!
- Spokojnie. Obóz jest bezpłatny. Pozostaje tylko twoja mama, ale to już zostaw mi.
- Naprawdę?-pyta.-Darmowy obóz?
- Tak. Nie martw się. Wszystko załatwimy.

Możesz mi jeszcze raz powiedzieć jak nazywa się ten obóz?
- Obóz Herosów. Czemu pytasz?
- Tak poprostu.-odpowiada niewinnym głosem.
- Okej - nie wierzę jej, ale nie chce nic mówić, ona musi z nami jechać!-  Jutro o 7 będę po Ciebie z Jack'iem i razem pójdziemy po Hoppe, dobrze?
- Tak, jasne. Ale co z moją mamą?
- Nie martw się - wszystko załatwię.
- No, dobrze. Muszę kończyć. Dobranoc.-żegna się.
- Dobranoc.
Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem do Jacka. Patrzę, a on gra w FIFĘ! Nawet jej nie odpakowałem. Zdenerwowałem się tym, ale co tam. Podszedłem do niego i stuknąłem go w ramię, grał jak zahipnotyzowany.
- Stary, ogarnij się trochę to tylko gra.
- Jasne, jasne, ale jest super.
- Dobra, rozmawiałem z Vanessą.
- I co?
- Powiedziałem jej, że jutro o 7 rano wyjeżdżamy i że jedzie z nami.
- A ona co na to ?
- Muszę to załatwić to z jej mamą, ale ona pojedzie.
- A Hoppe ?
- Ma z nią pogadać i ją przekonać.
- A jej matka jak się nazywa ?
- Tyra 
Regard - odpowiedział i od razu wiedziałem, że Jack zrozumiał o co mi chodziło.
- Ale... ta Tyra Reagard ? Przecież ona była kiedyś na Obozie Herosów. Ona zaszła w ciąże jeszcze na obozie.
- I urodziła na Obozie.
- Czyli Nessa się urodziła w Obozie, i dlatego ma być łatwiej przekonać jej matkę.
- Tak, ja pójdę do Nessy, a ty do Hoppe.
- Czemu ja do Hoppe !?
- Bo ci się podoba? Wiesz ja mogę iść do niej ale...
- Nie, dobra pójdę.
Pożegnaliśmy się i Jack wyszedł z pokoju, słyszałem jak żegna się z moją mamą i wychodzi z domu. Posiedziałem chwilę, zobaczyłem jak w zostawionej przez Jacka FIFIE jakiś facet strzelał gola, to był chyba Rooney ale to nie istotne. Wstałem wyłączyłem konsolę i poszedłem się przebrać. Założyłem jakąś koszulkę i zwykłe spodnie, powiedziałem mamie, że wychodzę coś załatwić i wyszedłem na dwór. Wiedziałem gdzie mieszka Nessa bo mi powiedziała kiedy byliśmy w kawiarni. Szedłem w stronę jej domu mając w uszach słuchawki, akurat leciało mi "Buffalo Soldier" Boba Marleya kiedy jakiś facet wyłonił się zza zaułku, kiedy go zobaczyłem zaraz schowałem się za śmietnikiem. Kiedy się przyjrzałem wiedziałem kto to jest, to był Hades, Pan Podziemia. Nie wiedziałem co on tu robi ale nie za bardzo mnie to interesowało. Czekałem chwilę ale udało się, poszedł sobie, tak właściwie to nie poszedł tylko się rozpłynął w cieniu. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem to pobiegłem w stronę domu Vanessy. Przybiegłem zdyszany pod jej drzwi. Zapukałem, czekałem chwilę, kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłem dwie osoby, matkę Vanessy i mojego ojca stojącego za nią.

                                                                                       ***

Pierwszą moją reakcją było zdziwienie, ale mój ojciec tylko pokiwał głową i zniknął więc zostałem sam na sam z Tyrą.
- Tyler ? Co ty tu robisz ?
- Posłuchaj mnie uważnie, nie ma czasu, musimy zabrać Nesse czym prędzej do Obozu.
- Ale dlaczego akurat teraz ?
- Bo odkryła to, że widzi przez mgłę, widziała mnie i Jacka walczących z Harpiami.
- No dobra skoro uważasz, że trzeba to nie będę was zatrzymywać. O której wyjeżdżacie ?
- Jutro o 7 przyjedzie po nas Argus.
- Dobrze pójdę jej powiedzieć. - powiedział i już się odwracała kiedy ją zatrzymałem.
- Nie, ja do niej pójdę, a ty musisz zadzwonić do matki Hoppe i powiedzieć jej, że musi jechać z nami, Hoppe jest półboginią, nie pytaj skąd to wiem po prostu zadzwoń.
- Dobrze.
Poszedłem do pokoju Nessy, była zdziwiona kiedy mnie zobaczyła, ale cieszyła się kiedy się dowiedziała, że może jechać. Pominąłem fakt, że znam jej matkę i że urodziła się w Obozie. Powiedziałem jej, że ma się pakować, przytuliłem ją i wyszedłem z domu, żegnając się wcześniej z Tyrą. Spotkaliśmy się z Jackiem mniej więcej w połowie drogi do jego domu, opowiedział mi, że udało mu się namówić matkę Hoppe na wyjazd. Ja opowiedziałem mu to samo, byliśmy spakowani od dawna więc Jack poszedł do siebie po torbę, pożegnał się z matką i poszedł do mnie, mieliśmy u mnie spać przed wyjazdem. Nie wiadomo czemu, przyszliśmy do mnie chwile posiedzieliśmy i zaraz zasnęliśmy, dosłownie padliśmy jak zabici. Obudziłem się pierwszy i o mało nie umarłem ze strachu, nade mną stał Argus, wpatrywał się we mnie tymi swoimi oczami. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem godzinę 8:30. Pierwsze co zrobiłem to obudziłem Jacka. Był zdezorientowany.
- C.coo jest ?
- Stary, wstawaj Argus już tu czeka, jest 8:30, jeszcze musimy jechać po dziewczyny.
- Tak się składa, że już tu jesteśmy - odezwała się Nessa, odwróciłem się i zobaczyłem ją w moich drzwiach.
- Zejdźcie z Argusem do auta, zaraz tam będziemy. - powiedziałem, ona się obróciła i poszła na dwór. Szybko się ogarnęliśmy, pożegnaliśmy się z moją matką i wyszliśmy, czerwony cabriolet czekał przed wejściem do domu, w środku siedziały Hoppe i Nessa. Długo nie czekaliśmy, otworzyliśmy bagażnik, wrzuciliśmy bagaże, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Dziewczyny nie odzywały się do nas, ale za to przez długi czas ze sobą rozmawiały a Hoppe była zapłakana i wyglądała na przerażoną. Ale nie miałem czasu się nad tym zastanawiać bo w końcu jechaliśmy do Obozu Herosów.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy, nie wiem czy lubicie, ale mój rozdział chyba jest trochę za długi więc z góry przepraszam za to :D ALe dobra, czytajcie komentujcie i obserwujcie ! :D

3 komentarze:

  1. no więc tak...
    pomysł macie naprawdę fajny, ale czasem dość ciężko czyta ponieważ macie złą składnię niektórych zdań. np. "Czekałem chwilę ale udało się, poszedł sobie, tak właściwie to nie poszedł tylko się rozpłynął w cieniu." lepiej zabrzmiałoby np. "Odczekałem chwilę, aż w końcu rozpłynął się w cieniu."
    lub "Dziewczyny nie odzywały się do nas, ale za to przez długi czas ze sobą rozmawiały a Hoppe była zapłakana i wyglądała na przerażoną." - "Dziewczyny przez długi czas ze sobą rozmawiały, do nas jednak nie odezwały się ani razu. Hoppe wyglądała na przerażoną, cała była zapłakana.". ale to tylko takie moje luźne sugestie ;)
    poza tym czasem brakuje mi przecinków, ale to tam nic, każdemu się zdarza :D
    w oczy strasznie rzuciło mi się też ta sztuczność - chłopaki stoczyli walkę, ale nic sobie z tego nie robią. przed chwilą zaatakowała ich grupka jakiś ziomali, no spoko, poradzili sobie z nimi, ale w mojej opinii powinni odczuwać w związku z tym jakieś emocje, a nie
    - no to co, idziemy do mnie? - dobra.
    wiem, że często jak najszybciej chce się przejść do sedna sprawy, ale mimo wszystko nie obraziłabym się za więcej rozbudowanych opisów wewnętrznych.
    po za tym wszystko jest okej, fajnie, że piszecie opowiadanie z dwóch różnych perspektyw.
    i nie, rozdział wcale nie był za długi, wręcz przeciwnie! na swoim ff, razem z koleżanką piszemy po jakieś 9 stron w Wordzie i czasem się zastanawiamy czy to nie za mało :D
    ja osobiście bardzo lubię długie rozdziały, im więcej do czytania tym lepiej :3
    wciąż się zastanawiam w jakich czasach rozgrywa się Wasz ff. (przed Percy'm, po, czy może w trakcie). wydaje mi się jednak, że przed - w końcu Jack już 5 rok w Obozie, a jeszcze uznany nie jest : o
    no i co to mój ojciec na ulicach NY wyprawia, powinien ogarnąć lepiej swój Pałac Podziemny i służbę, bo znowu dostałam spleśniałe mleko na śniadanie :xx
    strasznie mnie ciekawi czyją córką będzie Hoppe. pewnie Afrodyty czy coś. żadnych rewelacji się nie spodziewam, bo narazie Wasze bohaterki odwagą nie grzeszą, zdecydowanie bardziej do gustu przypadli mi faceci :D
    i Jack (AC/DC <3) i Tyler (Bob <3)
    ugh, trochę się rozpisałam :D
    no nic, trzymam za Was kciuki i życzę powodzenia w dalszym pisaniu, czekam na następny rozdział i zapraszam do nas:
    www.neew-beginning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy za tak długo komentarz :D chciałem podziękować za rady, bo na tym to według mnie to polega, ja piszę a wy mi pomagacie :D więc dziękuję jeszcze raz, i na pewno zajrzymy na twojego bloga :D

      Usuń
  2. Składnię można by trochę poprawić ale jest ogólnie super. Nie mogę się oderwać od lektury. Rozdział jest trochę długi ale to dobrze, przynajmniej jest dłuższy od mojego CAŁEGO bloga :D

    OdpowiedzUsuń