niedziela, 1 września 2013

Tyler

Udało nam się pokonać Harpie, ale nie to mnie cieszyło. Cieszyło a zarazem dziwiło mnie to, że ta dziewczyna to wszystko widziała! Chwilę odsapnęliśmy z Jackiem i mieliśmy zamiar wyjść ale zatrzymała nas Hoppe, przyjaciółka tej dziewczyny.
- Wiecie gdzie poszła Vanessa ? - spytała, kiedy spojrzała na Jacka dziwnie się zarumieniła.
- Kto ?
- Vanessa, dziewczyna, z którą mnie widzieliście w sklepie. Widziałyśmy was też tutaj.
- Ach ona! Nie wiem gdzie jest, pobiegła gdzieś, wybiegła stąd jakieś 2-3 minuty temu.
- Dzięki chłopaki, na razie.
- Ej, chwila ! - ale ona już odbiegła. "Czy one się tego uczyły razem" pomyślałem.
- Dobra chłopie to gdzie idziemy ?
- Hmm, może chodźmy do Croppa ?
- Nie, nie mam ochoty, wracajmy już co ?
- No dobra, chodźmy.
  I poszliśmy, wybraliśmy się w stronę 5 alei, bo tam mieszkał Jack. Była mniej więcej północ, może lekko po północy. Wszyscy wiedzą jak wygląd Nowy Jork w nocy, jest pełen gangów, mafii i innych ludzi, którzy każdemu chcieliby krzywdę zrobić. Ja się nie boję takich ludzi, bo w świecie śmiertelników nie boję się niczego, ale nie mogę nic im zrobić bo jestem silniejszy od nich.
Szliśmy spokojnie przez jakiś czas, aż w końcu kilka minut od domu Jacka wyskoczyli z zaułku jacyś faceci. Było ich sześciu, dwóch miało w rękach kije basebolowe a reszta nie miała nic.
- Co tu robicie dzieciaczki ? - spytał jeden z nich, ten największy, najpewniej herszt tej bandy.
- No właśnie, nie jest to zbyt mądre, chodzić w nocy po Nowym Jorku. - powiedział ten z kijem.
- Po co nas zatrzymaliście ? Żeby sobie pogadać ? - spytałem, byłem strasznie zirytowany, najpierw harpie teraz oni.  Co za dzień.
- Oooo, widzę młody zgrywa bohatera. - powiedział herszt. - Chyba trzeba by mu pokazać kto tutaj rządzi. Co o tym sądzicie chłopaki ? - zapytał się swoich kolegów, wszyscy przytaknęli.
Nawet nie czekałem na ich reakcję, podbiegłem do faceta z kijem i wykręciłem mu rękę, wrzasnął z bólu i upuścił kij. Podniosłem go i obroniłem się akurat w tym momencie, w którym nadlatywał drugi kij z góry. Oba kije zderzyły się i bolesne wibracje rozeszły się po moim ciele. Obróciłem się i podciąłem mu kijem nogi. Upadł na rękę i chyba ją złamał, ale nie przejąłem się. Zobaczyłem, że Jack daje sobie radę z dwoma facetami, jednemu chyba złamał nogę, a drugiego uderzył pięścią w głowę a ten upadł i nie podniósł się.
- Co wy dajecie się pobić dwóm dzieciakom !! - krzyknął herszt.
- Jakim dzieciom !? Ja mam 17 a on ma 16 lat ! - odkrzyknąłem, nie wiem dlaczego ale mnie to zirytowało.
  Po tych słowach herszt przystąpił do walki, rzucił się na mnie. Zrobiłem unik w bok. Walnąłem go kijem w nogi, ale co dziwne nawet nie drgnął. Kij po prostu się odbił, ze zdziwienia straciłem koncentracje i udało mu się mnie uderzyć. Upadłem na ziemię i nie umiałem się podnieść, kątem oka widziałem jak Jack daje rade ostatniemu z  nich. Herszt już szedł do niego, widziałem jak podnosił kij i zamierzał się na niego. Kiedy to zobaczyłem, wstałem od razu, podbiegłem do niego i wskoczyłem mu na szyję i zacząłem go dusić. Walczyliśmy w tym uścisku dość długo, ale w końcu udało mi się go pokonać. Podszedłem do Jacka i spytałem.
- Wszystko w porządku ?
- Jasne, to nie harpie.
- No tak ale i tak było ciężko.
- Czy ja wiem. - ochh, on zawsze taki jest, udaje że nic się nie stało.
- No tak ale to ja musiałem walczyć z tym największym.
- Dobra nie ważne, chodźmy.
 Poszliśmy w stronę domu Jacka, nie mieliśmy daleko ale było dobrze po północy więc jego mama mogła nie być zbyt szczęśliwa. Doszliśmy pod jego dom i weszliśmy do środka.
- Gdzieś ty był Jack !!! - krzyknęła jego mama zaraz od progu, ale następną rzeczą jaką zrobiła było przytulenie go. To lubiłem w jego mamie, nie potrafiła się długo gniewać.
- Mamo spokojnie, nic mi nie jest.
- Ale koszulę masz podartą, kto was zaatakował.
- Dwie harpie i gang jakichś facetów. - powiedziałem.
- Ale daliśmy im radę bez większych problemów więc spokojnie.
- Ufff no to dobrze. - powiedziała jego mama. - Tyler będziesz u nas dziś spał ?
- Nie wiem, jakoś spać nam się nie chce. Wie pani nadmiar wrażeń.
- No tak, to może chcecie coś do picia ?
- Ma pani Cole ?
- Jasne już wam dam. - powiedziała i z uśmiechem poszła do kuchni.
- Nie musisz zadzwonić do mamy ?
- Nieee, nie ma rodziców w domu. Mama pojechała do ciotki na urodziny a ojciec jak zwykle w pracy.
- Gdzie tym razem ?
- Teraz chyba jechał do Bangkoku. - mój tata był biznesmenem. Jeździł po całym świecie i prawie w ogóle nie było go w domu.
- Aaaa to długo go nie będzie pewnie.
- Wiesz co nawet mnie to nie interesuje, już się przyzwyczaiłem.
- Dobra to co robimy ?
- Choć idziemy pograć.
Prawie całą noc graliśmy na konsoli. Jack miał PS3  i Xbox 360 więc było sporo do wyboru. Nawet nie zauważyliśmy a była 7 rano. Powiedziałem Jackowi że idę do domu. Pożegnałem się z jego mamą i poszedłem.
                                                          
                                                                                    ***

Przechodziłem po 5 alei kiedy herszt bandy, z którą dziś w nocy się biliśmy zaszedł mnie od tyłu i zaczął dusić.
- Co teraz już nie jesteś taki twardy ? - spytał z pogardą w głosie.
Dusił mnie dość długo bo nie dawałem za wybraną, kiedy już myślałem, że zaraz mnie udusi. Uścisk nagle się poluzował, puścił mnie, obróciłem się i zobaczyłem, że on się obraca i patrzy na tą dziewczynę, która wtedy uciekła z ubikacji, Vanessa.
- ZOSTAW GO ! - krzyknęła
- Zostaw go ? Ty mała dz..... - nie dokończył bo na niego wskoczyłem i zacząłem go dusić tak jak wtedy.
- I co ? Znów dajesz się na to samo.
- Do.. dopadnę cię. - powiedział i znów zemdlał.
Chwilę musiałem odsapnąć, nie umiałem przez chwilę złapać tchu, ale potem zacząłem oddychać normalnie. Przetarłem się i spojrzałem na Vanessę.
- Cześć, nazywam się Tyler. - powiedziałem podając jej rękę.
- Cze.. cześć jestem Vanessa. - powiedziała, jej ręka trzęsła się kiedy mi ją podawała.


                                                                           ***
No i mamy kolejny rozdział, trochę długi ale co tam :D Mam nadzieję, ze wam się spodoba. Komentujcie, to bardzo motywuje do pracy, a przynajmniej znamy wtedy waszą opinię i możemy coś zmienić, poprawić. :D Także tak, czytajcie, komentujcie i obserwujcie :D !!

1 komentarz: