Kocham ją, nie byłem zadowolony z siebie, że znów udało mi się zwieść Vanessę. Teraz szedłem w stronę Wielkiego Domu z zamiarem przekazania Chejronowi informacji o Vanessie. Kiedy wszedłem do Wielkiego Domu , Chejron był pogrążony w rozmowie z Jackiem.
- ...musimy jej powiedzieć - powiedział mój przyjaciel.
- Jacku, na razie nie możemy. Musimy dać się jej przyzwyczaić do tego wszystkiego. - Chjeron odpowiadał z całkowitym spokojem.
- Chejronie...
- Jack, daj spokój, zgadzam się z Chejronem. Musimy dać jej spokój, na razie. - Jack spojrzał na mnie ze zdenerwowaniem, ale zaraz się uspokoił.
- Ja... ja przepraszam.
- Dobrze, Jack spokojnie. Tyler co chciałeś mi powiedzieć ? - Chejron zwrócił się do mnie.
- Praktycznie to już nic, wszystko zostało powiedziane. Musimy uważać na Nessę, już teraz ledwo udało mi się ją przekonać żeby została. Musimy uważać na to co mówimy. - powiedziałem i zapadła chwila ciszy. Chejron siedział cały czas w swoim wózku, i chyba się zamyślił bo nawet nie zwrócił uwagi kiedy mucha siadła na jego brodzie. Jack natomiast bał się chyba odezwać . Nie wiem dlaczego.
- Jack, chodźmy. Zaraz zacznie się ognisko. - powiedziałem.
- Dobra idziemy.
No więc poszliśmy, kierowaliśmy się w stronę ogniska. Po drodze o niczym nie rozmawialiśmy, ale wiedziałem o czym myśli Jack. Boi się co się stanie z Hoppe i z nim, ale wiedziałem też, że zastanawia się czy w końcu go uznają. Tak myśląc doszliśmy do ogniska, wielkie siedmiometrowe płomienie zabarwione na czerwono-złoto, czyli obozowicze byli szczęśliwi. Jak zwykle dzieciaki Apollina stały na podwyższeniu i prowadziły śpiewy, dziś do nich dołączył nawet domek Aresa. Szukałem wzrokiem Vanessy, znalazłem ją ! Stała przy trybunie i rozmawiała z jakąś dziewczyną od Afrodyty, nie widziałem jak wyglądała bo stała tyłem do mnie, ale zaciekawiło mnie to. Kiedy do nich podszedłem, nieznajoma dziewczyna odeszła bez słowa.
- Co tam, Nessa? Fajnie?
- Tak, super tutaj jest. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Gdzie zgubiłaś Rachel ?
- Ona poszła do chłopaków od Apollina. Pośpiewać, potańczyć i pobawić się. - odpowiedziała cały czas przez uśmiech.
- A jeżeli mogę... o czym rozmawiałaś z tą dziewczyną od Afrodyty?
- Nie... nie ważne.
- Okej, to co ? Idziemy się pobawić ? - powiedziałem to z takim przekonaniem i uśmiechem, że Nessa znów zrobiła się szczęśliwa.
- Jasne choć. - wzięła mnie za rękę i pobiegliśmy razem na podwyższenie. Śpiewaliśmy różne piosenki, Wrecking Ball od Miley Cyrus, Roar od Katy Perry, Best Song Ever od One Direction. Tańce także były, tańczyliśmy jak zwykle Gangnam Style i Gentlemana. Wszyscy bawili się świetnie, śmiali się, wygłupiali, nawet domek Aresa dzisiaj nikogo nie pobił. Kiedy cały obóz się wybawił, Chejron przyszedł na scenę i poprosił o ciszę.
- Herosi ! Widzę, że fajnie się bawiliście, ale mam wam kilka ogłoszeń do przekazania - wszyscy mruknęli z niezadowolenia, chcieli się jeszcze bawić. - Po pierwsze, mamy aż dwóch nowych obozowiczów, Vanessę Reagard oraz Hoppe Amican - cały obóz wiwatował kiedy dziewczyny wchodziły na scenę. - Hoppe jest córką Apollina, natomiast Vanessa jest widzącą - ktoś z tłumu krzyknął "Jak Rachel" ale cały obóz wstrzymał oddech kiedy Chejron powiedział, że jest widzącą. - Po drugie, za dwa dni mamy bitwę o sztandar, domki Apolla, Ateny, Hefajstosa i Posejdona przeciwko reszcie. Po trzecie jak na razie jedynym dalej nieuznanym obozowiczem jest, Jack Maines, ale jest jednym z tych obozowiczów, którzy są tu najdłużej. - Kiedy Jack wchodził na scenę, jedyną osobą, która się zaśmiała była Clarisse la Rude, córka Aresa. Wszyscy spiorunowali ją wzrokiem. Nigdy jeszcze nie widziałem takiej solidarności na obozie. - Po czwartek i najważniejsze, za tydzień mają nas odwiedzić Łowczynie, zgodnie z tradycją odbędziemy bitwę o sztandar, mam nadzieję, że tym razem wygramy. Na razie to tyle. Bawcie się ! - i z tymi słowami zszedł ze sceny. Chłopaki od Apollina znowu weszli na scenę i zabawa zaczęła się od nowa. Wszyscy tańczyli, śpiewali, bawili się . Cały obóz był szczęśliwy, akurat tańczyłem z Vanessą kiedy to zobaczyłem, Jack tańczył z Hoppe, nad jego głową widniał znak. Cały obóz stanął w miejscu i spojrzał na Jacka, nawet Chejron się obrócił i przygalopował do nas ze wzgórza. Jack się otrząsnął, zobaczył, że cały obóz patrzy nad jego głowę. Kiedy spojrzał do góry zobaczył znak. Rydwan powożony przez szkielet i zaprzężony w lwy. Nie miałem pojęcia co to za znak, ale Chajron wiedział, nie wiem skąd.
- Chejronie...
- Witaj Jacku, synu Cienia i Płodności. Nieśmiertelny synu Tytanidy Rei i Boga Hadesa. - i ukłonił się, a kłaniał się tylko raz, kiedy przyszedł Percy syn Posejdona. Nie umiałem w to uwierzyć, Jack jest nieśmiertelny ! Jest bogiem.
****
No więc mamy rozdział ! Mam nadzieje, że się spodoba, przepraszam że tak długo, ale wiecie, problemy z weną :D Pozdrawiam was moi Demigoods. <3
Szacun ;) Rozdział super ale mam pewien problem :( jak JA napiszę rozdział który będzie chociażby w 1/3 tak dobry jak TO!? xD
OdpowiedzUsuńO ja! W życiu nie spodziewałam się takiej końcuwki!
OdpowiedzUsuńSzok totalny!
Rozdział genialny! (Nawet się zrymowało :) )
Fajny blog czyta się go z przyjemnością :D Zapraszam do siebie :p http://potomkowieherosow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń