poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Tyler

Idziemy z Jackiem przez miasto, Jack to mój najlepszy kumpel. Patrzymy co jest ciekawego, ale nic za bardzo nie ma, jedyna rzecz warta uwagi to wielka scena w Central Parku. No tak, zapomniałem, że za tydzień wystąpi tam AC/DC. Jack bardzo lubi takie klimaty, ale mnie to jakoś nie pociąga. Ja osobiście wolę sobie posiedzieć i pomyśleć przy fajnych rytmach Boba Marleya. Jack Maines nie był metalem, był zwykłym chłopakiem, który ubierał się trochę nawet jak skate. Był dość wysoki, całkiem nieźle zbudowany jako lekkoatleta, startuje w biegach sztafetowych i pchnięciu kulą, miał zielone oczy i krótkie blond włosy. Nie wiem czy był przystojny ale na pewno do brzydkich nie należał. Ja z kolei nazywam się Tyler Berns, jestem wysoki, trochę wyższy od Jacka, dobrze zbudowany, chodzę na siłownię bo startuję w zapasach, mam brązowe oczy i czarne włosy średniej długości. Zawsze jak chodzimy z Jackiem to dziewczyny się na mnie patrzą, nie wiem czy to dlatego, że uważają mnie za przystojniaka, czy po prostu z litości. Mam też bliznę na szyi po... ale to kiedy indziej. Szliśmy przez miasto, ale kiedy mówiłem, że chce aby coś się stało nie miałem na myśli tego !
- Jack kiedy ostatnio byłeś na ich koncercie ? - spytałem, wiedziałem, że lubi AC/DC ale nie wiedziałem tak na prawdę kiedy był na ich koncercie, a podobno był.
- Zeszłego lata. Było świetnie ! Ale zabawę przerwały nam... - i tu urwał, zasłoniłem mu usta ręką i schowaliśmy się za śmietnikiem.
- Cii, ani słowa bo nas zauważą. - powiedziałem i wskazałem na dwie starsze panie idące po chodniku.
- Stary o co ci chodzi ?
- Spójrz na dłonie. - przypatrzył się i zastygł, te kobiety miały zrogowaciałe dłonie, a takie dłonie mają tylko jedne stworzenia.
- Stary, jakim cudem one nas znalazły ?!- denerwował mnie tym swoim „stary” ale ok.
- Nie wiem jak, jasne ? Ale musimy im uciec tak czy siak.
- Dobra to cicho, chodźmy do centrum handlowego, tam będzie dużo ludzi, będzie trudniej im nas wyśledzić.
- Dobra, spadamy.
I pobiegliśmy w stronę Centrum Handlowego, biegliśmy dość długo i cały czas oglądaliśmy się za siebie czy nie idą za nami. Weszliśmy do budynku,a właściwie kompleksu budynków i odetchnęliśmy z ulgą.
- Dobra stary, daliśmy radę.
- No tak, ale mogą nas jeszcze znaleźć radzę na razie pochodźmy po sklepach.
- Dobra to idziemy.
Chodziliśmy po sklepach dobrą godzinę. Na sam koniec zostawiliśmy sobie najlepszy sklep. Był to sklep z ciuchami, elektroniką, i ogólnie takie połączenie. Chodziliśmy, oglądaliśmy i moją uwagę przykuła świetna deskorolka. Była świetna, wziąłem ją do ręki, była świetnie wyważona. Ale cena mnie zabiła ponad 700 dolarów. Odłożyłem ją i odwróciłem się do Jacka, który właśnie flirtował z jakąś dziewczyną. Z tego co usłyszałem nazywała się Hoppe. Ale nie wychodziło mu to za dobrze, bo dziewczyna odwróciła się do swojej koleżanki, i wyszły razem ze sklepu.
- Coś ci nie wyszło. - powiedziałem, śmiejąc się z jego miny.
- Stary jeszcze 5 minut i byłaby moja.
- Jasne, jeszcze 5 minut i by cię ochrona zabrała.
- Dobra, nie chce o tym gadać, idę do toalety, idziesz ?
- Jasne, miałem zapytać o to samo.
Więc ruszyliśmy w stronę ubikacji. Po drodze zobaczyłem te dwie kobiety. Spojrzały na mnie i już wiedziałem, że nas zauważyły.
- Pośpiesz się, one tu są.
- Gdzie ?
- Nie odwracaj się, idziemy do tego kibla, może tam jakoś damy radę.
Przyśpieszyliśmy kroku. Weszliśmy do tunelu prowadzącego do ubikacji, podzielone były na trzy osobne wejścia, dla mężczyzn, kobiet i niepełnosprawnych. Nie weszliśmy do żadnej z nich. Kiedy chwyciłem za klamkę od męskiej toalety, coś wielkiego na mnie spadło.
- Szukaliśmy cię Tyler. – powiedziała jedna z harpii.
- Oooo tak i to długo. - dodała druga.
- Czego ode mnie chcecie ? - zapytałem na co obie się zaśmiały.
- Tylko... - nie dokończyła bo Jack walnął ją płazem miecza w głowę i spadła ze mnie. Podniosłem się a on akurat rzucił mi miecz. Stanęliśmy do walki. Harpia uderzyła mnie od prawej ale udało mi się odparować cios.
- Oo widzę nasz mały herosek nauczył się walczyć. - szydziła ze mnie i próbowała mnie wybić z rytmu, ale jej się to nie udało. Walczyliśmy dalej, nagle zobaczyłem, że zbliżają się do nas dwie dziewczyny, jedna to była Hoppe, ta dziewczyna, którą próbował poderwać Jack. Drugiej nie znałem, ale była tak piękna, że nie umiałem oderwać ode niej wzroku, co było sporym problemem, biorąc pod uwagę, że miałem na karku atakującą mnie harpie. Ściągnęliśmy je razem z Jackiem na bok żeby dziewczyny nas nie zobaczyły, nie widziałyby mieczy i harpii, przez Mgłę, ale chodziło nam o ruchy walki. Dziewczyny przeszły obok nas, ale stało się coś dziwnego, Hoppe weszła do toalety a ta druga stała jak wryta w ziemię i patrzyła na nas ze strachem. Jack właśnie uderzył swoją haripę w głowę i ja zabił, a ja zrobiłem przewrót i wbiłem potworowi miecz w plecy. Oba rozsypały się w proch. Dziewczyna stała jak wryta, w pewnej chwili odwróciła się i zaczęła uciekać, pobiegłem za nią ale jej nie dogoniłem krzyknąłem tylko
- Jak masz na imię ! - ale ona już odbiegła.

                                                                    ***
No więc tak, jak już pewnie wiecie Wiktoria  i ja będziemy prowadzić wspólnie bloga, ona pisze historię oczami Vanessy a ja Tylera. Jej rozdział już się pojawił a mój właśnie wrzucam. Chcemy wam ogromnie podziękować za 120 wyświetleń !! Miejmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie i wszystkim nam się będzie dobrze żyło. Trzymajcie się moi herosi.

1 komentarz: